Burmistrz Nowego Targu skazany na grzywnę po wyroku sądu!

Sprawa dotycząca Grzegorza Watychy zakończyła się warunkowym umorzeniem, choć wiąże się to dla niego z wydatkami rzędu około 10 tysięcy złotych.
Wieloletni konflikt z właścicielami działki
Cała sprawa ma swoje korzenie w długotrwałym sporze pomiędzy władzami Nowego Targu a właścicielami działki na rogu ulic Świętej Anny i Grel. Miasto, we współpracy z powiatem, planowało przeprowadzenie modernizacji niebezpiecznego skrzyżowania w tym miejscu. Właściciele terenu wykorzystywali wszelkie dostępne środki prawne, by zablokować inwestycję, domagając się uczciwego rekompensaty za poniesione straty. Rozmawiano o zamianie nieruchomości oraz odszkodowaniu za utracone korzyści. W 2020 roku obie strony osiągnęły wstępne porozumienie, które jednak nie zostało zrealizowane. Małżonkowie obwiniali urzędników o zerwanie negocjacji, wskazując na protokół i nagranie ze spotkania jako dowody.
Dostęp do informacji publicznej
Pełnomocnik właścicieli działki zwrócił się do urzędu miasta o udostępnienie dokumentów w trybie dostępu do informacji publicznej. Początkowo odmówiono im dostępu, ale po wygranej przed Naczelnym Sądem Administracyjnym otrzymali kopie protokołu i nagrania. Dodatkowo, magistrat nie przekazał skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, co stało się przedmiotem subsydiarnego aktu oskarżenia przygotowanego przez pełnomocnika małżeństwa.
Wyrok w procesie karnym
Grzegorz Watycha został uznany winnym przez sąd, jednak sprawa została warunkowo umorzona na dwa lata. Oznacza to, że mimo wyroku, burmistrz będzie mógł kontynuować swoją pracę. Wyrok nakłada na niego obowiązek wypłacenia zadośćuczynienia małżonkom po 2 tysiące złotych, wpłacenia 5 tysięcy złotych na cel charytatywny oraz pokrycia kosztów procesu. Łączne wydatki przekraczają 10 tysięcy złotych.
Uzasadnienie wyroku
Sędzia Aleksander Jędryka podkreślił, że burmistrz jest winny zarówno nieprzekazania skargi do sądu administracyjnego, jak i nieudzielenia informacji publicznej. Sąd dokładnie przedstawił sekwencję wydarzeń, rozwiewając wątpliwości zgłaszane przez urzędników. Sąd uznał, że protokół i nagranie były informacjami publicznymi, które powinny zostać udostępnione w ciągu dwóch tygodni. Małżonkowie otrzymali dokumenty dopiero po pięciu latach dzięki wyrokowi Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Prawo do sprawiedliwego procesu
Sąd uznał, że większym przewinieniem było uniemożliwienie mieszkańcom dochodzenia swoich praw przed sądem administracyjnym poprzez nieprzekazanie skargi. Prokuratura zebrała dowody wskazujące, że dokumenty były analizowane przez burmistrza oraz innych urzędników. Tłumaczenia o zagubieniu dokumentów nie znalazły uznania w oczach sądu.
Wyrok nie jest prawomocny, a obie strony zapowiedziały złożenie apelacji.