Burmistrz Nowego Targu skazany za zaniedbania, grozi mu do 3 lat więzienia

Sprawa, która rozpoczęła się sześć lat temu od spotkania dotyczącego skrzyżowania ulic Grel i św. Anny, znalazła swoje zakończenie w sądzie karnym. Grzegorz Watycha, burmistrz, został uznany za winnego w związku z nieprzestrzeganiem obowiązków związanych z udostępnianiem informacji publicznej.
Wieloletnia batalia o dostęp do informacji
Sednem sprawy stał się protokół i nagranie ze spotkania, które miało miejsce w 2019 roku. Małżeństwo Lejów przez pięć lat bezskutecznie próbowało uzyskać te dokumenty, co ostatecznie doprowadziło do procesu sądowego. Sąd stwierdził, że burmistrz, jako funkcjonariusz publiczny, nie wywiązał się z obowiązku udzielenia informacji publicznej i zaniechał przekazania skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie.
Nowotarski sąd, mimo uznania winy, zdecydował się na warunkowe umorzenie postępowania na okres dwóch lat. Grzegorz Watycha został jednak zobowiązany do zapłaty zadośćuczynienia dla poszkodowanych oraz świadczeń na rzecz funduszy pomocowych.
Przebieg wydarzeń prowadzących do procesu
Cała sprawa rozpoczęła się 29 września 2019 roku, kiedy to odbyło się spotkanie dotyczące wykupu domu małżeństwa Lejów pod budowę skrzyżowania. Wbrew ustaleniom, dokumentów z tego spotkania nie przekazano zainteresowanym stronom. W marcu 2020 roku małżeństwo złożyło formalną skargę na bezczynność burmistrza, jednak nie doczekali się odpowiedzi w ustawowym terminie.
Pomimo orzeczeń sądów administracyjnych nakładających kary finansowe, burmistrz nadal nie spełniał wymogów prawnych. Dopiero w marcu 2022 roku dokumenty trafiły do właściwego sądu, choć powinny tam być już w lipcu 2020 roku. W czerwcu 2022 roku sąd administracyjny potwierdził bezczynność burmistrza, zobowiązując go do działania.
Argumentacja obrony i stanowisko sądu
Grzegorz Watycha argumentował, że dokumenty nie stanowiły informacji publicznej, ponieważ dotyczyły spotkania roboczego. Odwoływał się do wcześniejszej sprawy, gdzie sąd uznał podobne dokumenty za nieurzędowe. Tym razem jednak sąd stwierdził, że dokumenty dotyczące gospodarowania majątkiem publicznym i inwestycji drogowej muszą być uznane za publiczne.
Sędzia Aleksander Jędryka zwrócił uwagę na obowiązki urzędników związane z terminowym udzielaniem informacji oraz przyjął, że pomimo wysokiej szkodliwości czynu nie osiągnęła ona poziomu znacznego. Jako okoliczność łagodzącą wzięto pod uwagę pandemię COVID-19.
Decyzje sądu i przyszłość sprawy
Decyzja sądu objęła warunkowe umorzenie postępowania z obowiązkiem zapłaty zadośćuczynienia. Wyrok nie jest prawomocny, a obie strony rozważają odwołanie. Pełnomocnik burmistrza liczy na uniewinnienie, podczas gdy małżeństwo oczekuje uznania czynu za bardziej szkodliwy.